sobota, 7 stycznia 2017

Pierwsze Koty Robaczywki

Bądźmy szczere;
Polscy pisarze są niedoceniani, chociaż niejednokrotnie mają o wile większy talent od tych wszystkich amerykańskich gwiazdeczek, piszących o idealnych Maryśkach.
Był sobie nudny dzień przed świętami, wiedziałyśmy, że jeśli wtedy nie wypożyczymy żadnej książki to z czytania przez święta nici. Regały szkolnej biblioteki świeciły pustkami, tak jak za komuny świeciły półki w sklepach. Wydawało się, że te książki, które zostały na półkach wyciągają do nas ręce w błagalnym geście i szepczą: ,,Proszę weź mnie, przeczytaj mnie..." Jak się pewnie domyślacie właśnie tak zaczęła się nasz przygoda z tą książką, okładka nas nie zachęciła- te białe smugi w tle odstraszały ludzi jak zapach slumsów w upalny letni dzień, a kobieta na okładce wyglądała za staro na te dwadzieścia cztery lata... Dopisek nad tytułem również nie wydaje się być zachęcający. (,,Mężczyznę życia poznaje się w najmniej spodziewanych okolicznościach") Na początku myślałyśmy, że to będzie kolejne romansidło gdzie uczennica zakochuje się w nauczycielu, a na końcu ,,i żyli długo i szczęśliwie"- na szczęście sama dedykacja rozwiała nasze wątpliwości ;)
Słyszałyśmy już: pierwsze śliwki robaczywki i pierwsze koty za płoty... ale co się stanie kiedy połączymy to w jedno zdanie? ☺

Zawsze przed napisaniem, własnej recenzji czytamy najpierw opinie innych, głównie po to, żeby móc się później do nich odwołać- ta książka jest dość "ostro" krytykowana przez  czytelników, ktoś zapytałby dlaczego. Chyba właśnie dlatego, że główna bohaterka jest postacią z krwi i kości, a nie kolejną lalką Barbie zupełnie nieświadomą swoich talentów ;-; ale jeszcze ciekawsze jest to, że większość osób nogujących tę książkę, to zagorzałe fanki Dotyku Julii i Zmierzchu...*powiało grozą*

Problematyka utworu nie jest jakoś szczególnie wyszukana; ot, co codzienne perypetie młodej nauczycielki. A przynajmniej tak myślałyśmy na początku, większość książek zawiera "jakieś-tam" ciekawe cytaty, ale tutaj jest ich pełno- nie ważne na jakiej stronie otworzycie i tak znajdziecie tam coś, co może opisywać wasze życie!
,,Usłyszałam za sobą głos i nawet nie będąc jurorem The Voice of Poland, miałam  niezachwianą pewność, że jego właścicielką jest wyjątkowo wredne stworzenie. Odwróciłam się, choć nie byłam na ,,tak" i wcale nie chciałam, żeby grała w mojej drużynie." (14 str.)
Główna bohaterka jest dość ciekawą i zarazem dość specyficzną osobą, a jej umiejętność ciskania ciętymi ripostami- my też tak chcemy! Jest strasznie wyrazistą postacią, większość głównych bohaterek stoi godzinę przed lustrem, są tak bardzo szlachetne i dobra jak... budyń- nie lubimy budyniu :P
 ,,- Ty piszesz, nie ja. I, na Boga, zmień to słownictwo. Jak myślisz, ile osób w kraju wie, co to jest akwaplan?
- Plan budowy basenu.
- Na prawdę? 
Dżizas... Uwierzyłby nawet wtedy, gdybym powiedziała mu, że to KOMBAJN DO ZBIERANIA KUR PO WIOSKACH."  (81 str.)
Ida chciała wydać nawet, własną książkę, ale usłyszała od wydawcy, że jest... za dobra. Tak, a z racji, że w tym kraju czyta tylko pięć osób, jej powieść była z góry skazana na niepowodzenie...
,,Jechałam tramwajem z pudełkiem po ciastkach. Innego nie znalazłam. Jakieś dziecko gapiło się na mnie, mniej więcej od trzeciego przystanku. A właściwie nie na mnie, ale na pudełko po ciastkach. Cały tramwaj gapił się z kolei na mnie z posępnym wyrazem twarzy. Że co niby?  Że dziecku nie chcę dać tego, co mam w pudełku? Miałam ochotę otworzyć je i wrzasnąć do smarkacza: Martwy żółwik! Proszę bardzo! SMACZNEGO!" (46 str.)
 Podczas gdy niektóre książki są tak sztywne, że można podciąć sobie nimi żyły ta ma w sobie coś czego od zawsze szukałyśmy.

Pomysł z szkolnym blogiem/forum też był ciekawy, jeszcze w żadnej książce nie spotkałyśmy się z czymś takim ;)
Przeczytanie strony 61 może poważnie zaszkodzić waszemu życiu, lub zdrowiu psychicznemu! Więc osoby o słabszych nerwach powinny ją ominąć xd  *wszyscy posiadający egzemplarz momentalnie otwierają na wspomnianej stronie*

A teraz przejdźmy do tego co nam się nie podobało.
*muzyczka budująca napięcie*
Wątek miłosny.  Zaskoczenie? Ani, trochę.
 ,,- Nie mam dziewczyny. A pani?- Oczy mu nagle zabłyszczały. Zupełnie niepotrzebnie.
- Ja też nie mam dziewczyny- odburknęłam. Co za idiotyczne pytanie!
- Nie o to pytam. Chłopaka. Czy ma pani chłopaka? 
- Kogo?- warknęłam.
- Chłopaka. To taki ktoś, z kim się chodzi za rękę, można się do niego przytulić..."
 (77 str.)

Pomimo, że Ida nie jest typową Mary sójką, a jedynie dziewczyną przeciętnej urody, miała aż czterech amantów (to chyba rekord- zazwyczaj główne bohaterki są osaczane tylko przez dwóch), w tym: dwóch uczniów i dwóch (obowiązkowo) nieziemsko przystojnych aktorów... Nie ma co- dziewczyna korzysta z życia ;)

Kolejną rzeczą, która działała na nas jak płachta na byka to: wyrazy pisane z CAPS LOCK'a, lub jak wolicie- po prostu DRUKOWANE.
No, dobra żeby było wam lepiej to zrozumieć... Wyobraźcie sobie wielką miskę pełną waszych ulubionych żelek- kuszą zapachem i wyglądem- z trudem powstrzymujecie się przed sięgnięciem po jedną, a potem następną. (Dla niekumatych: żelki to fabuła) A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś dosypał do nich soli, całe mnóstwo. Będziecie je jeszcze jedli? (sól- to co nam się nie podobało :p )
Nie macie pojęcia jak to przeszkadza (a przynajmniej na początku, bo potem idzie się przyzwyczaić) kiedy co chwila pojawiają się KRZYKLIWE litery. Rozumiemy, że autorka chciała podkreślić wartość niektórych słów czy wyrażeń, ale prosimy nie kosztem oczu czytelnika ;-;
Bo my też NIENAWIDZIMY wstawać o siódmej i lądować na TURECKIM dywanie.
Momentami odnosiłyśmy wrażenie, że kiedy autorka pisała tą książkę siedziała na plaży pod palmą i popijała colę dietetyczną z Dionizosem...  Aczkolwiek nie było to złe, bo w sumie Pan. D był śmieszny ☺)

No, dobra teraz będzie kolejny przykład na jedzeniu, więc jeśli jeszcze nie zgłodnieliście to dla bezpieczeństwa, weźcie chipsy i colę. 
Ogólnie książka jest przepełniona sarkazmem, wyobraźcie sobie taki stos naleśników (Dla niekumatych: naleśniki to treść książki)  utopiony w syropie klonowym (sarkazm).
Tak, to schematowo wygląda :p
Nie wiemy, jak wy, ale nam strasznie zachciało się naleśników. Chyba sobie zrobimy, o ile nie puścimy kuchni z dymem- spaliłyśmy już budyń i przesoliłyśmy ciastka- z nami wszystko jest możliwe XD

Przyszedł czas na opinię końcową! Pewnie spodziewacie się czegoś w stylu: WOW! Książka jest super- polecamy! Musicie ją przeczytać, gdyż, ponieważ, bo jeśli tego nie zrobicie przyjdzie do was Mary Sue i.... was zje ;-;
Cóż, nasza opinia odbiega trochę od tej powyższej- Jeśli nie jesteś jakimś gburem spod Biedronki przeczytaj, a jeśli wolisz Mickiewicza to nie marnuj swojego cennego czasu.

Nasza ocenia: 7/10
Autor: Karina Bonowicz

Tytuł: Pierwsze koty robaczywki

Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Okładka: Cóż... Sama okładka niestety nie wydaje się być zachęcająca, aczkolwiek sama książka jest naprawdę fajna :v

Darmowy fragment książki: http://cyfroteka.pl/ebooki/Pierwsze_koty_robaczywki-ebook/p37278i94130#Darmowy-fragment

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Trochę nas tu nie było, ale tak to już bywa- chciałyśmy skopiować recenzję i ją usunęłyśmy ;-;
A co za tym idzie- musiałyśmy pisać ją od nowa... ☻
Jaki będzie następny post?
Może będzie to kolejna - nudna- recenzja, a może coś zupełnie innego? ;)
Pozdrawiamy!

środa, 22 czerwca 2016

Mary Sue, Gary Stu... i Mietek Sue ღ

Na pewno, każdy z was wie kim jest Mary Sue. To olśniewająca, długonoga piękność, o mlecznobiałej cerze, a jej oczy są najpiękniejszą rzeczą jaką było wam dane zobaczyć: w kolorze ciepłej mlecznej czekolady... Jej włosy opadają miękkimi brązowymi falami na plecy i roztaczają wokół siebie zapach najwspanialszych owoców na świecie- truskawek (Czy tylko nam się wydaje, że to jest ujma na honorze tych wspaniałych owoców?). A poza tym, że swoim blaskiem przyćmiewa nawet słońce, jest utalentowana, jak mało kto- przecież nie każda pijawka trzyma się z dala od ludzkiej krwi, prawda? Tak, tak to właśnie Isabelle Swam, a właściwie to Bella Cullen.W takim razie: kim jest Gary Stu? To taka Maryśka, tylko już po zmianie płci.. (Taka Anna Grodzka tylko, że na odwrót☻) Jest przystojny, inteligentny, zabawny, pomocny, tajemniczy, taki Superman *odgłosy piszczących fanek w tle*
Każdy z was zastanawia się kim jest Mietek, prawda?
W normalnej sytuacji jeśli wykonamy działanie; ,,1 + 1" wyjdzie nam, dwa. Ale w tym wypadku matematyka działa trochę inaczej (1 + 1 = 3). I w taki o to sposób powstał Mitek Sue! *aplauz w tle* 
Dlaczego akurat Mietek, a nie na przykład Bożena, Halina, Brunhilda czy Genowefa? Przeglądałyśmy sobie spokojnie internaty, a tu nagle: Mówisz na niego Stiles, a może on tan naprawdę ma na imię Mietek. I właśnie tak się zaczęło: męskie imię po ojcu + żeńskie nazwisko, no bo kto kreatywnym zabroni? ;D
Łączy w sobie cechy obojga rodziców, przez co jest jak szklanka herbaty do, której wsypano dwa kilogramy cukru. Mała inteligentna, szczfana bestia wdała się w mamusię; jest piękniejsza od zachodu słońca, a jej oczy są tak hipnotajzing, że zanim się zorientujesz ukradnie ci nowe auto. Oczywiście nie byłaby godna miana ,,Mietka" jeśli nie byłaby równie - a nawet jeszcze bardziej - utalentowana od swoich rodziców.
Wszyscy ją kochają, uwielbiają, podziwiają i noszą na rękach... werdykt? Do łagrów, z nią! ☺
Problematyka sagi (o ile w ogóle jakaś jest) nie jest zbytnio wyszukana, wiecie: "Edward mnie rzucił, to idę do Jacoba." ,,Kocham Edwarda i Jacoba, a obaj ci debile kochają mnie- którego wybrać? Uhhh, chyba zaraz potnę się mydłem w płynie."
Ten wątek pojawia się wszędzie, jak grzyby po deszczu; jest sobie piękna olśniewająca Good Girl i jest przystojny napakowany Bad Boy, chociaż ostatnio Bad i Good zamienili się płciami (Anna Grodzka musiała maczać w tym palce!!!) 
Teraz jest piękna olśniewająca Bad Girl, której "Bad" przejawia się przez chamskie odzywki, chodzenie w martensach i malowanie oczu. Podczas gdy nasz dawny Bad Boy stał się potulnym barankiem (czytaj: Szarym szczurem).
Julia, Katniss, Allie, Sky (a właściwie to Hope) każda z nich miała przynajmniej dwóch amantów.
A teraz spójrzcie na siebie; czy pod waszym oknem stoi cała horda super ciach i śpiewa wam serenady? Nie? Łączymy się z wami w bólu.
Ciągle przewijają się zdania, typu: ,,całowałam jego marmurowe usta" jego marmurowe usta musnęły moją skórę", etc. etc... Boże...
Przecież marmur to kamień. Czyli Bella całowała kamień, nie wiemy jak wy, ale my podziękujemy za czułości ze skałami.  Rada dnia: jeśli pragniecie miłości i nie macie jeszcze chłopaka, znajdźcie kawałek marmuru i zacznijcie go całować XD
A poniżej zamieszczamy rysunek wykonany przez nas, HohoAnabellę ;)


A teraz będzie suchar!  (Stworzony razem z Hoho)
Jak nazywa się wampir z HIV-em?
Komarołak.

Lel, to było tak tępe, że aż ostre XD
Wyjaśnienie: Jeśli ugryzie cię wilkołak, jesteś wilkołakiem, jeśli kojotołak to jesteś kojotołakiem.
A skoro istnieją kotołaki, to dlaczego nie może być komarołaków? XD


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! ;)
Mamy nadzieję, że po tak długiej nieobecności nienawidziliście nas tak jak Martę z M jak miłość :p 
Przepraszamy za nieobecność, ale przez dłuższy czas nie potrafiłyśmy się dogadać. A uwierzcie kiedy się kłócimy to jesteśmy gorsze od huraganu Katrina...Z drugiej jednak strony, zastanawiamy się jak doszło do tego, że się pogodziłyśmy...
Chciałyśmy podziękować wam za te: cztery obserwacje, czterysta czterdzieści dziewięć wyświetleń, i 16 komentarzy ♥
Zapraszamy was również na naszego fanpage'a HeroesOfBooks
~Kamila&Wiktoria
* Zdjęcie ,,Mary Sue Gary Stu Mietek Sue"  zostało wykonane przez Julow

wtorek, 5 kwietnia 2016

,,Dotyk Julii"

Znalezione obrazy dla zapytania dotyk julii okładka
     ,,Dotyk Julii" to młodzieżowy romans z dystopią w tle. Szkoda, że jest za dużo miłości, a zdecydowanie za mało wizji społeczeństwa zmierzającego do katastrofy i samounicestwienia, a mogłoby być ciekawie i uświadomić ludziom do czego dążą tymi wszystkimi chorymi eksperymentami i tak dalej. Do tego język powieści jest miejscami bardzo emocjonalny, wręcz egzaltowany, górnolotne metafory chwilami irytują, a chwilami śmieszą. Bohaterowie tez niezbyt skomplikowani, a co za tym idzie- po prostu nudni, bo albo jednoznacznie źli, albo dobrzy.
Dobra, stop... bo brzmi to jak wyrwane ze środka sztuki Szekspira. A co jak, co ale Szekspir jest na prawdę mało strawny...

Na początku chciałyśmy zrecenzować tylko pierwszą część trylogii, ale uznałyśmy, że wtedy ten post będzie miał na prawdę mało sensu..

Czy są na tym świecie osoby, które mają własne zdanie? Szczerze w to wątpimy- w wielu grupach i na wielu forach spotkałyśmy się z czymś takim: "Nie czytałam tej książki, ale moja koleżanka tak i powiedziała, że ta książka jest super, więc na pewno taka jest! ♥ " My też na początku myślałyśmy, że będzie to jakieś literackie cudo godne wystawienia na honorowe miejsce w biblioteczce. Sam pomysł na fabułę, był dobry, ale Tahereh Mafi za bardzo skupiła się na pięknej,odważnej Julii i jej miłosnych rozterkach. Niestety zawiodłyśmy się już po pierwszych rozdziałach- na początku pomysł z powykreślanymi zdaniami wydawał się "świeży" i oryginalny, ale potem to tylko zaczynało irytować i uwierać jak kamień w bucie.
,,Przydzielamy ci współwięźnia Współlokatora [...] Mamy nadzieję, że tutaj zgnijesz Za dobre sprawowanie [...] Psychol jak ty Koniec odosobnienia."  
 Nie, no serio. Czytelnik ma chyba własną wyobraźnie i będzie wiedział, że nie była tam traktowana jak ósmy cud świata, tylko jak więzień...

Wiele osób ubóstwia styl pisania tej autorki, ale te wszystkie górnolotne metafory (dziwnym trafem śmierdzące Anią z Zielonego wzgórza), przyprawiały nas o ból głowy, czasami zastanawiałyśmy się czy ktoś nie dosypał przypadkiem czegoś Julii do picia... Najlepszy przykład:

        ,,-Jesteś moim ptakiem - mówię. - Jesteś moim ptakiem i pomożesz mi odlecieć."
Bohaterka widzi wytatuowanego ptaka na piersi Adama i od razu wyobraża sobie jak ten plag wzlatuje w niebo i rozpędza ciemne chmury... Czy nie tak objawiają się zaburzenia psychiczne? (Nie musicie odpowiadać, to było pytanie retoryczne :v )

A teraz przygotujcie się na długą i nużącą charakterystykę pani Ferrars.
Kim jest Julia? To główna bohaterka trylogii ,,Dotyk Julii" jest piękną siedemnastolatką zamkniętą w zakładzie dla obłąkanych. No bo czy główna bohaterka może nie być piękna? Przecież nikt nie lubi czytać o postaciach z krwi i kości mających wady, ale taka typowa Mery sójka? Nogi jak stąd do równika, kolor jej oczu waha się między niebieskim i zielonym, włosy tej  Maryśki są jak ciepła czekolada spływająca miękkimi falami po plecach. 
 Przez cztery lata rodzice trzymali ją pod kluczem, ale nie dlatego żeby uchronić ją przed jakimś napastliwym kawalerem, tylko dlatego, że jest ona czymś ,,co nie może być ich dzieckiem". Gdyby nas ktoś traktował jak śmiecia to na pewno nie byłybyśmy tak życzliwe dla tych osób...
Hmm... chyba najbardziej zastanawiające jest to, że była zamknięta przez dwieście sześćdziesiąt cztery dni, a jej włosy są piękne i lśniące, przecież miała na kąpiel dwie minuty (i to nie codziennie), a mydło wyciągała z odpływu i to tylko wtedy gdy miała szczęście... Zresztą mydło strasznie niszczy włosy, więc jeśli już były lśniące to od tłuszczu.
Dziewczyna ma niezwykły dar, który uniemożliwia jej kontakt cielesny z innymi ludźmi, nienawidzi siebie za to, że kiedy inni cierpią ona czerpie z tego radość.
Jej charakter jest typowy dla Mery Sue jest nadzwyczaj skromna i w ogóle nie zwracająca uwagi na swoją urodę. Nie znosi patrzeć w lustro, bo wydaje się sobie obca, przecież każdy normalny człowiek, który zdaje sobie sprawę ze swoich walorów, będzie chciał to jakoś wykorzystać, ale Julia? Jak moglibyśmy podejrzewać tak niewinną istotkę o taki niecny czyn? 


„Jestem echem tego, co było kiedyś.”
Przemiana, która zachodzi w głównej bohaterce jest strasznie szybka i wręcz nienaturalna- to tak jakby z pierwszego stopnia schodów zeskoczyć od razu na ostatni, co wydaje się dość nierealistyczne i dziwne. 

Ale jeszcze bardziej zastanawiający jest jej tok rozumowania- Od samego początku Julia wie, że Warner chce ją "kupić" i oczywiści sprzeciwia się i mówi, że nigdy czegoś takiego nie zrobi..  Każda luksusowa rzecz jest dla niej odrażająca i zarazem śmieszna. Brzydzi się tym, ze ktoś mieszka sobie w willi podczas, gdy sieroty umierają z głodu.
Czy Julia nie może zrozumieć, że ten mąż harował jak wół przez kilka lat, żeby jego żona miała ten kryształowy żyrandol? Przecież nie wszyscy są zepsuci do szpiku kości i mordują, dla ozdób domu.
No chyba, że w Czarny Piątek, bo wtedy może zdarzyć się  naprawdę wszystko.
Ta postać nie wnosi zupełnie nic do naszego życia, ani nie przytacza na myśl żadnego morału... Chyba, że byłoby to: "Nigdy nie zakochaj się w dwóch facetach, bo będziesz musiała jednego z  nich zostawić." A teraz coś o wątku miłosnym...

- Dlaczego mówisz do niej "skarbie"? – pyta James. – Słyszałem jak mówiłeś to też wcześniej. Dużo. Zakochałeś się w niej? Myślę, że Adam się w niej zakochał. Kenji jednak się w niej nie zakochał. Już go pytałem."
No, tak... bo przecież zawsze musi się znaleźć co najmniej dwóch amantów, rywalizujących o jedną dziewczynę... Tak jest zawsze, a przynajmniej prawie zawsze; Peeta i Gale, Carter i Sylvain, Edward i Jacob, a tutaj Warner i Adam... i lecą na nią jak te muchy do gnoju, ewentualnie lepu (wedle gustu xd ).
Nie no serio... 

(SPOILER!!!)
 ,,Pocałunkami toruję sobie drogę przez te słowa.
Scałowuję diabły.
Scałowuję ból."


Autorka mogła nam chyba oszczędzić scen gdzie Julia sunie palcem po miękkim szwie w bokserkach Warnera, serio obeszłoby się bez szczegółów.



„- Wiesz, mam teraz pewien rodzaj kontroli nad tym - mówię mu rozpromieniona. - Mogę modelować różne poziomy siły. - Dobrze dla ciebie. Kupię ci balona, gdy tylko świat przestanie srać na siebie. - Dziękuję - mówię zadowolona - jesteś dobrym nauczycielem. - Jestem dobry we wszystkim. - Jesteś też skromny. - I naprawdę przystojny.”

Kenji wydaje się  tanią, chińską podróbką Jace'a. Niby zabawny, sarkastyczny i wszystko spływa po nim jak po kaczce, przypadek? Chociaż to nie zmienia faktu, że Kenji to najciekawsza postać...

    ,, - Twój strój wygląda zupełnie jak mój. - Kenji marszczy czoło. - To ja miałem chodzić w czarnym kombinezonie. Dlaczego nie możesz mieć różowego? Albo żółtego...
- Bo nie jesteśmy porąbanymi Power Rangers."


Czyli jednak przyszłe pokolenia nie zapomną o bajkach, które leciały w niedzielę rano, a rodzice zabraniali je oglądać bo mówili, że to zło wcielone, o Harrym Potterze też tak myślą- mugole...  

 Wkurzające było też to, że każdy ma jakiś dar i stanowi potężną broń... Aaron miał dar po matce, a Adam i James? Nie wiemy czy ich matka byłą jakoś szczególnie uzdolniona, więc może... Paris też miał jakiś dar?

 ,,Jakie to dziwne, że dwoje przyjaciół może zmienić się w nierozłączną parę, potem w nienawidzących się, a w końcu obojętnych sobie ludzi. I to wszystko w ciągu jednego życia."

Ten ,,pierwszy wątek miłosny" jest klarowny jak woda w przezroczystej szklance, dziwnym wydawało się to, że osoba zamknięta w psychiatryku, upokorzona przez własnych rodziców, jest w stanie tak od razu rzucić się komuś na szyję i zacząć go całować. Przecież Julia powinna być podejrzliwa i "dzika" a nie uległa jak owca prowadzona na rzeź... ale ona od razu się w nim zakochuje... (SPOILER!!!) Potem ich związek ulegnie rozpadowi, ale ta śmiercionośna broń w siedemnastoletnim ciele, znajdzie sobie nową ofiarę. *muzyczka grozy w tle* Kenta utożsamiamy z takim "ludzkim budyniem"- miły, inteligentny, pomocny, zabawny, dobry, słodki i przede wszystkim mdły.

 Kolejnym minusem jest to, że  nie zginęło zbyt wiele osób, przez co czytelnik zaczyna się nudzić, przecież nigdy nie ma tak, że wszyscy wychodzą z jakiejś akcji bez szwanku- ktoś mógł przynajmniej stracić rękę, albo nogę, chociaż najlepiej jakby mu ucięli głowę :v 
Houston, mamy problem. Potrzebne więcej akcji w trybie: NOW! :D

Z tego, co nam wiadomo autorka, sprzedała prawa do książki i ma powstać serial. Czy będziemy oglądać? Jeśli Julia, Adam i Warner mają wyglądać jak, modele z jakiegoś kolorowego czasopisma to my chyba kulturalnie podziękujemy...
 

Opinia końcowa? Ta książka to kupa stron. Z przewagą kupy.
Oczywiście jeśli lubisz powieści gdzie całą akcja toczy się wokół wątku miłosnego, to lektura idealna dla ciebie! 
 
Nasza opinia: 1/10 (Wybaczcie...)  
Autor: Tahereh Mafi

Tytuł: Dotyk Juli

Rok wydania: 2012

Wydawnictwo: Otwarte

Okładka: Sama okładka jest całkiem ładna. Szkoda, że nawet lepsza niż treść :/

Darmowy fragment książki: http://cyfroteka.pl/ebooki/Dotyk_Julii-ebook/p0401358i040#Darmowy-fragment

*Hejty wyczuwalne za trzy... dwa... jeden...zero*

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
Podobała się wam recenzja? Mamy niejasne wrażenie, że już ostrzycie na nas widły, ewentualnie osikowe kołki i srebrne noże... Świetnie, zdajemy sobie sprawę, że blogów, które mają tydzień nie czyta nikt, a ten blog nie ma nawet siedmiu dni, więc nie spodziewamy się jakiejkolwiek reakcji z waszej strony :P 
Jaka książka będzie następna? Szczerze, nie wiemy, ale postaramy się wybrać jakąś mało znaną pozycję, którą znajdziemy w bibliotece ☺
~Wiktoria&Kamila